Choć reprezentanci Szwecji próbują skupiać się na walce o awans do mundialu, to skutecznie utrudniają im to problemy zdrowotne. W minionym tygodniu dwóch zawodników kadry Jannego Anderssona zmagało się z grypą żołądkową.
Ludwig Augustinsson nie zagrał z jej powodu w półfinałowym meczu z Czechami. Problemy przed samym spotkaniem miał także Marcus Danielson. – Noc z poniedziałku na wtorek była bardzo trudna – przyznał obrońca podczas konferencji prasowej. – Miałem poważne problemy żołądkowe – dodał.
– Nie mogłem wstać z łóżka. Nic też nie jadłem – mówił Danielson, który przez cały wtorek zmagał się z uciążliwą dolegliwością. Pomimo problemów doszedł jednak do siebie i wystąpił w czwartkowym meczu z Czechami.
– Mój organizm odczuł te problemy. Po 75 minutach gry byłem wyczerpany. Prosiłem nawet o zmianę, ale sygnał z ławki był taki, że jestem potrzebny na boisku – zdradził. – Dograłem mecz do końca, a trener powiedział, że chce też, żebym zagrał w dogrywce. Nie mogłem się sprzeciwić – ciągnął. – Musiałem wykrzesać z siebie dodatkową energię i tyle – zakończył.
Pomimo problemów Danielson spędził na boisku 120 minut. W meczu z Polską raczej jednak nie zagra. Jego miejsce zajmie wracający po zawieszeniu Emil Krafth. Na drugiej stronie bloku defensywnego wystąpi za to drugi z graczy narzekających na rewolucje żołądkowe – Augustinsson.
Ten wraca już do pełni sił, ale w trakcie meczu może odczuć jeszcze skutki osłabienia. Tak, jak było to w przypadku Danielsona. Pozostali Szwedzcy piłkarze również mogą być nieco wypompowani. Mecz z Czechami rozstrzygnęli przecież dopiero w 110. minucie.
Czy problemy żołądkowe i trudy półfinałowego boju dadzą się im znać w Chorzowie? Tego dowiemy się już we wtorkowy wieczór. Transmisja meczu Polska – Szwecja w Telewizji Polskiej.